"Czas Honoru. Przed Burzą" - fragment drugi |
poniedziałek, 27 sierpnia 2012 11:00 | |||
Tymczasem w gabinecie przy Polizeistrasse panowało rozkoszne ciepło, a miękki skórzany fotel przyjmował nowego pana jak wierny pies. Rainer sprawdził wszystkie szafki i szuflady, upewniając się w przekonaniu, że zmarły Standartenführer Keller był alkoholikiem. Wszędzie było pełno butelek z resztkami koniaku i niedomytych kieliszków. Resztę osobistych rzeczy jego poprzednika wsadzono do kartonu, który stał przy ścianie pod drzwiami. Rainer zawahał się, ale natura policjanta była silniejsza niż zasady dobrego wychowania. Otworzył karton. Nie szukał niczego konkretnego. Wiódł go ten sam instynkt, dzięki któremu rozwiązał sprawę osławionego 'rzeźnika z Kassel', a potem już jako inspektor Interpolu w Lyonie doprowadził do pojmania międzynarodowej siatki fałszerzy. A potem wszystko się urwało. Nagle, nie wiedzieć dlaczego, został odwołany z powrotem do Niemiec. Najgorsze, że nie przywrócono go nawet na dawne stanowisko w Hamburgu, lecz skierowano do podrzędnego komisariatu w Norymberdze, gdzie zajmował się kieszonkowcami grasującymi na partyjnych zlotach NSDAP. Z początku zupełnie nie potrafił tego zrozumieć. Był przecież wschodzącą gwiazdą niemieckiej kryminalistyki, człowiekiem, który pojmał "rzeźnika z Kassel". Z czasem wszystko stało się jasne. Zwłaszcza w mieście takim jak Norymberga widać było jak na dłoni, że w czasie jego pobytu w Lyonie Niemcy zmieniły się nie do poznania. Od ponad roku rządziła partia NSDAP, ze śmiesznym austriackim krzykaczem na czele. Wszystkie państwowe urzędy i instytucje były krok po kroku oczyszczane z ludzi, którzy nie nosili w klapie partyjnego znaczka. Rainer stał się więc ofiarą ogólnokrajowej czystki. III Rzesza nie potrzebowała już błyskotliwych detektywów. Najważniejszą kwalifikacją zawodową stało się bezgraniczne oddanie Partii.
[Wydawnictwo Zwierciadło]
Czytaj także:
|