Wacław Bojarski |
Wpisany przez Marlena, Ostrowiec Świętokrzyski | |||
środa, 04 lipca 2012 14:00 | |||
W 1939 Bojarski ukończył liceum humanistyczne Zamoyskiego. W czasie okupacji studiował polonistykę na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Był aktywnym członkiem konspiracyjnej organizacji Konfederacja Narodu. Wacław Bojarski to autor wielu piosenek wojskowych czy artykułów. Pisał pod pseudonimami: Jan Marzec, Wojciech Wierzejewski, Marek Zalewski. Otrzymał pierwszą nagrodę za liryk prozą pt. "Ranny różą" w konkursie "SiN. 25 maja 1943 wraz z Tadeuszem Gajcym oraz Zdzisławem Stroińskim, składał wieniec pod pomnikiem Kopernika z okazji czterechsetnej rocznicy śmierci wybitnego Polaka. Podczas uroczystości doszło do strzelaniny z Niemcami, w której Bojarski został ciężko ranny. Wziął ślub na łożu śmierci z "Natalią" - Haliną Marczak córką. Zmarł 5 czerwca 1943, pochowany na Cmentarzu Bródzieńskim.
Ranny różą Ruiny miasta? Ależ nie. To wystrzyżone fantastycznie i prymitywnie z czerwono-szarej tektury proscenium wędrownej szopki. Pośrodku pięciu "chłopców malowanych", malowanych zielenią i rozpaczą. Pod pachą każdy ma kijek maleńki, wystrugany gładko, którym można by poruszać te figurki wypchane pół na pół trocinami i muzyką. Ach, potrząsajcie, potrząsajcie białymi mandolinami i całujcie melodie proste w sam środek liścia na pół złożonego przy ustach. Jeszcze chwila, a u warg muzyka gałązkami rozmarynu zakwitnie. Jak to ładnie i jak śpiewnie tak się pytać ciągle nie wiedzieć: - Wojenko, wojenko, cóżeś Ty za Pani? Teraz koła przejeżdżających samochodów melodię smugami pędu po powietrzu rozciągną. Z białego nieba pada deszcz stukroplisty. Jest on zbyt zwyczajny, abyśmy go tu mogli zrozumieć. Deszcz bomb strukroplisty z nieba czarnego. Ach, nim doleci do ziemi - to niebo czarne sprzed oczu powiekami odgarnij. Deszcz straszny i rzęsisty uderzy w struny mandolin kroplami - "pękami białych róż" ----- Jak boli
Ballada w kolorze fioletowym Fioletową noc po brzegi wzbierze ciepłym złotym, brzękliwym i dusznym, bo to księżyc, w który zresztą nie wierzę, w parnym niebie nagle się rozpuści.
Parskanie wtedy wiatr w gąszcz leśną, aż rozchylą się fioletowe paprocie. Tam cię znajdę: taką małą, taką śmieszną, owiniętą w leśny szum i w złocień.
Wtedy ku nam pojdejdą łaskawie wszystkie barwy i blaski wszystkie, a ja? Ja cię na mej dłoni postawię, panno leśna, tajemna i miła, żebyś pod dźwięki barw, żebyś pod blasków takt zatańczyła
|