W poniedziałek 3 listopada 2014 r. w pomieszczeniach Duszpasterstwa Akademickiego przy klasztorze oo.Dominikanów w Rzeszowie odbyło się niezwykłe spotkanie. Jego gościem była pani kpt.Janina Wierzbicka - Kopeć, łączniczka Łukasza Cieplińskiego, legendarnego "Pługa", Żołnierza Wyklętego.
Pani Janina - osoba niezwykle inteligentna, oczytana, energiczna i niesamowicie sprawna - a przy tym ciepła i wspaniała kobieta - opowiadała nam o swoich przeżyciach dobre parę godzin, a można by było jej słuchać bez końca...
Kiedy wybuchła II wojna światowa Janka właśnie skończyła gimnazjum. Młodzież w tych czasach była szalenie patriotyczna - mówi.Wielu jej kolegów i koleżanek od razu zaangażowało się w Podziemie. Również jej rodzina - szczególnie jej bracia. Jeden z nich otrzymał od dowództwa wytyczne, że potrzebna jest łączniczka. Wtedy właśnie dziewczęta były niezbędne - do przekazywania meldunków, gazetek. Niemcy nie przypuszczali, że takie dziewczynki mogą przenosić coś nielegalnego. Z początku siostra Maria była typowana do służby - "ona była bardzo ładna, ale wszystkiego się bała - nawet burzy.To wzięli mnie, bo widzicie ja byłam taka bojowa, wygadana" - śmieje się pani Janina. Zaprzysięgła ją, na krzyż, we własnym mieszkaniu koleżanka, Marysia Pasterzówna. Dostała pseudonim "Roza". Później siostra Marysi, Henia, pokazała jej wszystko - punkty kontaktowe, pracę. Kiedy przyszły do pewnego lokalu, gdzie Henia miała przedstawić nową łączniczkę i powiedzieć, że to właśnie ona będzie teraz przychodzić za Pasterzównę, mężczyzna odbierający meldunki skomentował: dzieci w konspiracji! "Bo ja wyglądałam na smarkulę i Henia też. Byłam taka smarkula piegowata!" Jak wyglądała praca łączniczki? Na początku roznosiła gazetki - jakieś dwa, trzy miesiące.Potem przesunięto ją do innych zadań. Były trzy punkty - wspomina - kościół oo.Bernardynów, gdzie miałam oczekiwać po lewej stronie krzyża, kościół Farny, tam stałam pod chórem z książką owiniętą w niemiecką gazetę z odgiętym rogiem. Musiałam też chodzić ulicami: Grottgera, Żeromskiego, Sobieskiego i Asnyka. W ręku miałam trzymać niebieskie pudełko z czerwonym sznureczkiem i zieloną gałązką. Do środka wkładałam cukierki, żeby wyglądało jak prezent.
Jesienią 1943 roku przez Adama Lazarowicza poznała swojego nowego "szefa" - był nim "Pług". Oczywiście nie powiedziano jej jego nazwiska. "Był wspaniałym konspiratorem." - mówi pani Janina. Kto by mógł jednak przypuszczać, że ten przeciętny mężczyzna, wszędzie jeżdżący na rowerze, w wyświechtanej marynarce i pumpach jest ważnym żołnierzem, znakomitym dywersantem. Był niezwykle spokojny i pobożny. Od tego czasu pani Janka przyjęła nowy pseudonim - "Osa".Kiedy mówiono jej, że ma teraz ważne zadania, musi uważać, wyjaśniono o co chodzi - żachnęła się - "Ja nie chcę nic wiedzieć, ja chcę tylko dobrze pracować!" To "Pług" zawsze szukał ją na punktach. Podjeżdżał, pytał czy coś jest i znikał. Pracowała tak aż do wkroczenia Sowietów - w sierpniu '44 roku... Wtedy Ciepliński któregoś dnia przyjechał do niej, bardzo smutny, by porozmawiać. Nie jak z podwładną, ale jak równy z równym... Mówił, że nie ma łączności z Krakowem ani Londynem, że jest bardzo źle. Mimo to nakazał chodzić na punkty kontaktowe... Później we Lwowie został aresztowany jej brat, Augustyn. A potem inni... Łukasza Cieplińskiego również zabrano i po długich, straszliwych przesłuchaniach, pełnych męczarni, prowokacji - rozstrzelano wraz z innymi, sześcioma członkami WIN-u, jego współpracownikami. Było to 1 marca 1951 roku...Obecnie w tym właśnie dniu obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Dopiero po wojnie pani Janina dowiedziała się czyją była łączniczką.
Wszyscy obecni na spotkaniu byli bardzo poruszeni jej historią. Historią dziewczyny, która musiała szybko dorosnąć. Historią niezłomnego "Pługa", historią życia w okupowanym Rzeszowie. Historią życia w konspiracji. Po spotkaniu znalazła chwilę, abyśmy mogły porozmawiać sam na sam. Rozgadałyśmy się. Mogłam się przekonać osobiście jaka to cudowna osoba... Mówiłyśmy o współczesnej młodzieży. Wspomniałam także o naszym fanklubie. Pani Janina mówiła, że nasza młodzież jest jednak wspaniała! " A tak się bałam, że się przed Wami skompromituję!" Rozmawiałyśmy także o Powstaniu - opowiadała, że jej szkolna koleżanka była sympatią Józefa "Ziutka" Szczepańskiego, Powstańca baonu Parasol , autora m.in. wiersza "Czerwona zaraza". Na pytanie, czy ogląda może taki serial Dwójki, "Czas honoru", odpowiada od razu : "Ależ oczywiście. Każdy odcinek." Myślę, że mogę powiedzieć, że tamtego wieczoru znalazłam wielką inspirację do życia. Do odwagi. I bratnią duszę...
|